Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Z takim nastawieniem zakładałem swoją działalność fotograficzną i z takim nastawieniem zaczynam pisać mojego bloga. Jestem realistą, staram się nie zakrzywiać otaczającej mnie rzeczywistości – zdaje sobie sprawę z przeszkód i zagrożeń które wynikają z otwarcia i prowadzenia swojej działalności. Dlatego ciężko mi teraz napisać, że praca dla samego siebie jest jak krojenie masła rozgrzanym nożem. Nie zmienia to faktu, że na przestrzeni tego roku nie wydarzyły się żadne pozytywy. Wręcz przeciwnie! Ale o tym w dalszej części. A dlaczego nie było łatwo? O tym za chwilę, tylko najpierw kilka słów o mnie.

Fotograf z Bolesławca, a dokładniej kto?

Na imię mam Jakub, a resztę informacji znajdziecie w spisie działalności. Bolesławianin z krwi i kości (z małą przerwą na studia i pracę za granicą).
Zalecę teraz klasykiem wśród fotografów – fotografia interesowała mnie już od młodych lat, a moje zdjęcia grzybów i innych obiektów można obejrzeć u mojej babci (są w jednym z kartonów po butach :)).
Niestety albo stety moje hobby na długie lata poszło w odstawkę, kilka lat poświęciłem aby uzyskać zawód technika informatyka – był to modny kierunek, a jak się później okazało akurat w tym czasie rynek zdążył się odpowiednio nasycić ludźmi z tym fachem. Następnie, zachęcony wysokimi zarobkami i zwiedzaniem świata poszedłem na studia. Jak to śpiewał nieżyjący już Krzysztof Krawczyk „chciałem być marynarzem”. Dlatego też kilka lat spędziłem w Szczecinie, studiując Nawigację na Akademii Morskiej. Niestety z biegiem czasu coraz bardziej się uświadamiałem, że nie jest to zawód dla mnie. Pomimo dobrych wyników zdecydowałem się na przerwanie studiów i powrót do Bolesławca.
Po kilku miesiącach padła decyzja – wyjazd za granicę, do Norwegii. Dlaczego akurat tam? Odpowiedź jest banalna – można zarobić duże pieniądze w krótkim czasie, a dla młodego człowieka nie ma lepszej zachęty. I w taki właśnie sposób uciekło 6 lat mojego życia za granicami naszego kraju.
Zalety pracy za granicą? Oczywiście pieniądze, możliwość poznania innej kultury, nauka języków. A wady? O tym nie będę wspominał w tym tekście, nie jest to artykuł opisujący pracę i życie za granicą.
Całe szczęście ostatnie dwa lata w Norwegii spędziłem na uczeniu się fachu – fotografii. Jak się uczyłem? Na jakim sprzęcie? Ile pieniędzy mnie to kosztowało? Na te odpowiedzi postaram się odpowiedzieć w innym wpisie.

Norwegia – kraj który swoją naturą odzwierciedla prowadzenie biznesu w Polsce

Uwierzcie mi, wiem co mówię. Norwegia jest przepięknym krajem, po 5 minutach obecności nasza szczęka leży na ichniejszym asfalcie. Genialne widoki, krajobrazy zupełnie inne niż w Polsce. Piękna w swojej prostocie architektura, te czerwone domki a w tle fiordy – nic tylko zwiedzać i fotografować!
I tu się niestety kończy bajkowość tego kraju, osobiście miałem przyjemność mieszkać w zachodniej części Norwegii (blisko Bergen). Rejony te są znane z tego, że potrafi tam padać. I teraz pewnie niejeden z czytających moje wypociny pomyślał „No ale w Polsce też pada”, no pada ale nie przez większość roku. Jako wisienkę na torcie dorzuciłbym jeszcze bardzo częste, niezwykle mocne wiatry. Uwierzcie mi, Norwegia jest piękna do zwiedzania, ale do mieszkania trzeba już mieć to coś w sobie. Tego czegoś niestety ja nie miałem, stąd pojawiła się u mnie myśl żeby jednak wrócić do Polski (była to oczywiście jedna z kilku iskierek które spowodowały taki obrót sytuacji).
Na początku postawiłem tezę, że Norwegia jest krajem który swoją naturą odzwierciedla prowadzenie biznesu w Polsce. Dlaczego? Bo biznes bywa piękny, potrafi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach. Sukcesy, zadowolenie klientów, poznawanie ciekawych ludzi a to wszystko zwieńczone zarobionymi pieniędzmi – nie ma nic piękniejszego niż otrzymanie ustalonej kwoty, kwoty która jest składową naszej pracy, doświadczenia, jakości czy podejścia do klienta.
Niestety, czasami przychodzą i te gorsze dni które z łatwością mogę porównać do tych deszczowych dni z Norwegii. Koszty, koszty i jeszcze raz koszty – zmora każdego przedsiębiorcy. Do tego rozmowy z niektórymi klientami, moi drodzy błagam – każdy usługodawca to taki sam człowiek jak wy więc starajcie się przestrzegać chociaż podstawowych zasad kultury. Dzień dobry, dziękuję, do widzenia a gdy oferta wam nie podpasuje to wystarczy ładnie podziękować (wiele osób nie pisze nic, po prostu „urywa” kontakt).
Prawdę powiedziawszy w kwestii negatywów prowadzenia działalności to na tyle, jak widać nie jest aż tak źle. Zdecydowanie da się to znieść, w przeciwieństwie do wiatru i deszczu w Norwegii :).

Mam wiedzę, mam sprzęt więc otwieram studio fotograficzne

Od samego początku planowania mojej kariery fotograficznej chciałem skupić się na studiu. Potrzebowałem czterech ścian w których niezależnie od pogody czy pory dnia będę mógł wykonywać zdjęcia. Po całkiem krótkim czasie poszukiwań udało mi się znaleźć lokal idealny, lokal który jest ze mną do dzisiaj.
Przez rok czasu przewinęło się tutaj mnóstwo osób – kobiet, mężczyzn, dzieci a nawet zwierząt. O samym studiu będziecie mogli poczytać w jednym z następnych wpisów. Od początku do końca jest to miejsce tworzone z mojego pomysłu, dopasowane do moich wymagań.
Sam lokal znajduje się dosyć blisko centrum Bolesławca, zaraz obok dworca PKP. Bez problemu odnajdziecie je na Google Maps.
Czy chociaż raz udało mi się żałować decyzji o otwarciu studia? Ani razu, od samego początku pomieszczenie te daje mi możliwości których niejeden fotograf mógłby pozazdrościć.
Więcej informacji o mojej ofercie z fotografii studyjnej znajdziecie tutaj: https://piataperspektywa.pl/fotografia-studyjna/. Stronę podzieliłem też na podstrony, zawierają one portfolia z różnych typów fotografii. Jeżeli chodzi o fotografię studyjną występują następujące podstrony:
– Sesje indywidualne: https://piataperspektywa.pl/sesje-indywidualne/
– Sesje ciążowe: https://piataperspektywa.pl/sesje-ciazowe/
– Sesje wizerunkowe: https://piataperspektywa.pl/sesje-wizerunkowe/
– Sesje rodzinne/dziecięce: https://piataperspektywa.pl/sesje-rodzinne-dzieciece/
– Fotografia produktowa: https://piataperspektywa.pl/fotografia-produktowa/

Fotografia portretowa jako mój fundament

Od samego początku mojej działalności fotograficznej moim głównym fundamentem były zdjęcia portretowe. Uwielbiam je z jednego prostego powodu – dzięki nim możemy ujrzeć prawdziwą twarz osoby fotografowanej.
Na przestrzeni roku odkryłem jak uniwersalnym produktem może być portret – w czasach social mediów nasz wizerunek jest niezwykle ważny co od samego początku dawało mi nadzieję na klientów korzystających z oferty na portrety biznesowe. I miałem rację, oczywiście jak to w biznesie – nic nie jest natychmiastowym hitem. Start był powolny, aczkolwiek po kilku miesiącach coraz więcej osób zaczęło odwiedzać moje studio – z moich usług skorzystał nawet starosta Bolesławca. Tak więc usługa jest i będzie w mojej ofercie. Więcej informacji o fotografii portretowej możecie przeczytać tutaj: https://piataperspektywa.pl/fotografia-portretowa/.
Tak jak w przypadku fotografii studyjnej, portfolio z portretami mam podzielone na różne kategorie:
– Portret biznesowy: https://piataperspektywa.pl/portret-biznesowy/
– Portret czarno-biały: https://piataperspektywa.pl/portret-black/
– Portret na białym tle: https://piataperspektywa.pl/portret-white/
– Portret indywidualny: https://piataperspektywa.pl/portret-na-luzie/

Światła błyskowego uczyłem się na produktach

O samej edukacji pojawi się jeszcze obszerniejszy wpis, tutaj dosyć krótko postaram się opowiedzieć o samej miłości do błysku.
Będąc jeszcze w Norwegii eksperymentowałem z różnymi dziedzinami fotografii, pewnego dnia zauważyłem coś w czym zakochałem się w ułamku sekundy – fotografia produktowa. Czy może być coś piękniejszego niż fotografowanie produktów w ciepłych czterech ścianach? Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna, bez odpowiednich umiejętności oświetlania nie ma fotografii produktowej. A jak się później okazało, bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia ze światłem nie ma fotografii w ogóle.
Dlatego więc któregoś dnia postanowiłem zainwestować w zwykłą lampę reporterską marki Godox, model TT685. Dokładne informacje o samej lampie znajdziecie tutaj: https://godox.pl/product/godox-tt685-2/.
Sam zakup lampy jak się chwilę później okazało był niewystarczający, potrzebny był mi wyzwalacz. Znów padło na markę Godox, nabyłem więc model XPro. Więcej o samym wyzwalaczu znajdziecie tutaj: https://godox.pl/product/godox-x-pro-2/. Co ciekawe, otwierając studio zakupiłem lampy marki Quadralite – miałem pewne obawy ale okazało się, iż wyzwalacz Godox XPro doskonale z nimi współpracuje.
Gdy już miałem lampę, wyzwalacz i tani statyw odkryłem, że potrzebuję jeszcze softbox. Więc po raz kolejny drogą kupna nabyłem dwa softboxy (i przy okazji dokupiłem drugą lampę) z dosyć dziwnym systemem mocowania lamp błyskowych (softboxy są dostosowane pod lampy reporterskie). W tym momencie znów decyzja padła na markę Godox i ich genialne uchwyty na lampy model S2 (tutaj możecie się zapoznać o czym mówię: https://godox.pl/product/uchwyt-godox-typ-s2-2/).
Gdy już udało mi się wszystko skompletować nastał długi proces nauki i szkolenia swojego warsztatu pod względem oświetlenia, udało mi się wykonać zdjęcia przeróżnych produktów. Każdy perfum czy butelka którą znalazłem w domu trafiały przed mój obiektyw.
Po jakimś czasie niestety pojawił się pewien problem, ilość posiadanych lamp, statywów i softboxów zwiększyła się na tyle, że w głowie pojawiła się potrzeba zorganizowania odpowiedniego pomieszczenia – tylko na cele fotograficzne. Była to jedna z iskierek które złożyły się na jedną konkretną decyzję – otworzenie studia fotograficznego w Bolesławcu.
Sprzęt w postaci lamp, statywów oraz softboxów jest ze mną do dzisiaj. I pomimo, że już na same otwarcie mojego studia nabyłem profesjonalne lampy studyjne marki Quadralite – lampy reporterskie okazały się niezbędne podczas fotografii okolicznościowej, na przykład na ślubach. Posiadanie tego sprzętu czyni mnie niezwykle mobilnym fotografem, który w każdym pomieszczeniu jest w stanie stworzyć studyjne warunki.
Przez rok mojej działalności udało mi się nawiązać współpracę z jednym bardzo ważnym dla mnie klientem – Ceramiką Bolesławiecką Kalich (https://www.ceramikakalich.pl/). Wykonałem fotografie przeróżnych ich kolekcji a sama fotografia ceramiki jest niezwykle trudnym zadaniem. Z reguły błyszczące produkty wymagają najwięcej pracy, i nie inaczej jest z ceramiką. Pomimo tego, zawsze staram się wykonać jak najlepsze fotografie a nasza współpraca trwa już prawie rok.

Plenery czyli zdjęcia na świeżym powietrzu

Przez rok na rynku udało mi się wykonać znaczną ilość plenerów, prawie zawsze w innych warunkach i okolicznościach. Jest to świetna okazja do odwiedzenia miejsc które na codzień byśmy pominęli, a same zdjęcia wykonane w pięknych sceneriach zawsze przykuwają oko. Ogólnie na sam temat plenerów nie mam zbyt wiele do napisania, są znane i lubiane a do ich wykonania wystarczy tylko aparat – w teorii, bo zdjęcia plenerowe wykonane z oświetleniem błyskowym oferują jakość i efekt który zaskoczy niejednego klienta.
Sama znajomość teorii o świetle pozwoliła i pozwalać mi będzie na uzyskanie ciekawych i profesjonalnych efektów w każdych warunkach. Najlepszym przykładem mogą być efekty sesji z E’Lisa sprzed dwóch tygodni. Sesję wykonaliśmy w Bolesławcu, na szlaku spacerowym koło rzeki bóbr. Kilka zdjęć z tej sesji znajdziecie tutaj: https://piataperspektywa.pl/fotografia-plenerowa/.
Rok pozwolił mi zrozumieć, że w życiu nie trzeba się ograniczać. Działalność otwierałem z myślą o wykonywaniu zdjęć tylko w studiu, decyzja ta szybko została zweryfikowana i plenery goszczą w mojej ofercie od prawie samego początku.
Czy mam jakieś plany na dalszy rozwój tej usługi? Oczywiście! Na pewno chciałbym wykonywać więcej plenerów z wykorzystaniem lamp błyskowych. Planuję również uderzyć w mocniej klimatyczne miejsca, opuszczone domy, fabryki, pojazdy – to mój klimat i gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, sesja w takim miejscu zostanie przeprowadzona.

Śluby i inna fotografia okolicznościowa w mojej ofercie

Ah śluby, wesela, chrzciny, urodziny. Miałem przyjemność fotografować każde z wymienionych, głównie w Bolesławcu chociaż dosyć niedawno odwiedziłem Międzyrzecz w celu przeprowadzenia reportażu ze ślubu.
Jest to dosyć przyjemny typ fotografii, pod warunkiem że lubimy kontakt z ludźmi. Zaliczam się do tych co bez kontaktu z ludźmi żyć nie mogą, tak więc fotografowanie tych wydarzeń było i jest dla mnie czystą przyjemnością. Ilość osób jaką udało mi się poznać dzięki tej usłudze można liczyć w setkach.
Każde z wydarzeń jest inne, z rocznego doświadczenia wiem już, że jako fotografowie musimy być przygotowani na wszystko – nawet na uszkodzenie sprzętu, więc jeżeli celujemy głównie w fotografię okolicznościową polecam nabyć dobre ubezpieczenie.
Poza ubezpieczeniem warto jest ćwiczyć nad refleksem – nieraz się przyda, zwłaszcza podczas fotografowania chrzcin :). Dodatkowym atutem jest na pewno kondycja fizyczna, tak więc staram się na bieżąco odwiedzać siłownię – fotografowanie ślubów czy innych wydarzeń niejednokrotnie trwa po kilka godzin, czas ten spędzamy na nogach, w biegu.
Już teraz wiem, że czeka mnie jeszcze nie jeden ślub czy chrzciny. Te o których wiem będą na pewno wyjątkowe i oryginalne :).

A może ktoś potrzebuje zdjęć nieruchomości?

Fotografia nieruchomości była jednym z moich pierwszych płatnych zleceń w Norwegii. Ich przepiękne, proste w swojej budowie domy doskonale prezentują się na zdjęciach. Stąd tak mocne zapotrzebowanie na fotografów nieruchomości w tym kraju – zazwyczaj biura nieruchomości zatrudniają tam fotografów z zewnątrz, zupełnie inaczej wygląda to niestety w Polsce. Przed pierwszym zleceniem skrupulatnie się przygotowałem, merytorycznie i praktycznie. Fotografowałem wtedy przepiękny domek letniskowy którego zdjęcia możecie zobaczyć tutaj: https://piataperspektywa.pl/fotografia-nieruchomosci/.
Po otwarciu działalności zleceń na fotografię nieruchomości nie było za wiele, jak się okazało biura nieruchomości w Polsce (a przynajmniej w Bolesławcu i okolicach) fotografują mieszkania czy domy na własną rękę. Część robi to w miarę dobrze, część już nie bardzo. Z własnych obserwacji wiem, iż biur nieruchomości otwiera się tak samo dużo jak rośnie grzybów po deszczu. Tak więc pozytywnie patrzę w przyszłość. Moda z zachodu przychodzi do nas z opóźnieniem, także i potrzeba jakościowych zdjęć nieruchomości na pewno do nas dotrze.
Nie zmienia to faktu iż zleceń na fotografię architektury czy nieruchomości nie było. Miałem przyjemność wykonywać zlecenie dla jednej z wrocławskich firm – były to zdjęcia bolesławieckiej architektury w bardzo dużej rozdzielczości (np. wiaduktu). Zdjęciami tymi zostały ozdobione windy w jednym z Bolesławieckich, nowo wybudowanych budynków.
Kolejnym ciekawym zleceniem była fotografia willi na sprzedaż, willi którą właściciele zostawili na kilkanaście lat. Skutkiem ich działań było to, że wszystko co było na zewnątrz i w środku zostało rozkradzione i zdewastowane. Tak więc jeżeli by ktoś spojrzał na te zdjęcia pomyślałby, że fotografowałem posiadłość w okolicy Czernobyla :).

Pracuję na Nikonie, w świecie zdominowanym przez Canona

Tak, marką która towarzyszy mi od samego początku mojej przygody z fotografią jest Nikon. Na początku był to D7500, pózniej pojawił się Z6II (https://www.nikon.pl/pl_PL/product/cameras/z-6ii).
To właśnie ten drugi jest ze mną od początku mojej działalności w Bolesławcu. Jak widać od razu wskoczyłem na bezlusterkowca, powodów ku temu było kilka. W niedalekiej przyszłości opowiem o swoim sprzęcie trochę więcej w osobnym wpisie.
Po kilku miesiącach pozbyłem się D7500 – stwierdziłem, że warto jest całkowicie wejść w świat bezlusterkowców. Po sprzedaży wymieniłem prawie wszystkie swoje obiektywy na te pod bagnet Z. Na dzień dzisiejszy posiadam jeszcze obiektyw Nikkor 16-35 mm f/4 G ED AF-S VR oraz adapter FTZII – trzymam go tylko i wyłącznie na potrzeby fotografii nieruchomości.
W pewnym momencie uznałem iż potrzebuję aparatu który będę mógł zabierać wszędzie, body którym będę mógł fotografować bardziej dla zabawy, po godzinach. Decyzja padła na Nikon Zfc, body o świetnym designie – nawiązujące do analogowego klasyka Nikona. Fajny, stylowy i lekki więc zabieram go wszędzie – tylko nie na zlecenia. A dlaczego tak jest opiszę kiedy indziej, jest w nim kilka mało praktycznych rozwiązań które dyskwalifikują go z fotografii np.: okolicznościowej. Do studia jako tako się nadaje, aczkolwiek kolorystyka jaką się charakteryzuje zbytnio odbiega od np.: Nikona Z6II. W związku z tym nie mogę go użytkować zamiennie z moim głównym body jeżeli chodzi o studio.
Pewnego razu miałem nieprzyjemne zdarzenie – matryca w moim Z6II uległa uszkodzeniu, powodem były lasery których używał DJ podczas jednej z imprez którą miałem okazję fotografować. O samym zdarzeniu opowiem kiedy indziej. Sytuacja ta zmusiła mnie do nabycia nowego body (stare było ubezpieczone, więc koszta naprawy pokryła ubezpieczalnia a aparat dzielnie służy mi do dzisiaj). Decyzja ta uwarunkowana była tym, że nie mogę polegać tylko na jednym aparacie – w razie uszkodzenia zostaje bez mojego głównego narzędzia. Akurat wtedy była przeogromna promocja na sprzęt od Nikona, po kilku dniach poszukiwań zdecydowałem się na zakup Nikona Z5. Od razu przyznam, nie jest to aparat idealny a jego autofocus należy do tych gorszych w świecie bezlusterkowców. Nie przeszkodziło mi to w tym, żeby zakochać się w tym aparacie od pierwszego zdjęcia. Kolory jakie on produkuje są przepiękne a zdjęcia w czerni i bieli charakteryzują się niesamowitym, metalicznym wręcz wyglądem. Z racji na piękny obrazek jaki ten aparat wypuszcza użytkuje go od czasu zakupu jako główny aparat w studiu a podczas fotografii okolicznościowej służy mi jako drugie body – pracuję na obiektywach stałoogniskowych, drugie body jest więc dla mnie zbawieniem.
O sprzęcie mógłbym pisać godzinami i tak będzie, w przyszłości postaram się opisać skrupulatnie każdy aparat – bazując na własnych doświadczeniach, działając jako profesjonalny fotograf.

Co dalej?

Przyszłości nikt nie przewidzi, na przyszłość możemy sobie tylko zapracować. O tym co spotkało mnie przez ten rok mógłbym pisać jeszcze godzinami, a mam wrażenie że i tak za dużo się już rozpisałem. Zwłaszcza, że jest to mój pierwszy wpis na blogu.
Planów na przyszłość jest wiele, na pewno mocno chcę działać w fotografii biznesowej. Mocno pracuję też nad umiejętnościami pozowania modelek / modeli. Bardzo chętnie nawiązałbym w przyszłości współpracę z firmą, na przykład produkującą odzież. Mógłbym wtedy w pełni wykorzystać swoje umiejętności i studio a efektem byłyby zdjęcia które mogłyby być wykorzystane w niejednej kampanii marketingowej.
Po głowie chodzi mi też pomysł ponownego uruchomienia mojej kulinarnej strony (prostegotowanie.pl) – tak, jest to coś o czym nie wspomniałem. Uwielbiam gotować i przez pewien czas prowadziłem stronę z przepisami, przepisami „oryginalnymi” bez udziwnień. Do jej prowadzenia wykorzystywałem wtedy swoje umiejętności fotograficzne, więc każdy przepis był od A do Z opisywany i dokumentowany przeze mnie.
Skrupulatnie rozwijam też swoje portfolio na https://www.maxmodels.pl/, staram się również systematycznie postować na swoich social mediach. Na Facebook’u przekroczę zaraz liczbę 1200 obserwujących!
Wiem jedno, na pewno czeka mnie mnóstwo ciężkiej pracy. Mnóstwo sukcesów a zarazem ciężkich chwil. Tak jak napisałem na początku, jestem realistą więc nie jestem w stanie powiedzieć iż moja droga od tego momentu będzie usłana tylko różami.
Słowem zakończenia – czy jestem zadowolony ze swojej decyzji o wejściu w profesjonalny świat fotografii? Oczywiście, że tak!
I tutaj pojawia się przesłanie dla każdego z was, nie czekajcie w nieskończoność z podjęciem ważnych dla was decyzji. Jeżeli macie plan na siebie – spróbujcie go zrealizować, a skutki tej decyzji mogą was pozytywnie zaskoczyć. Tylko nie zrażajcie się brakiem efektów po krótkim czasie, każde ziarenko które zasadzicie teraz wykiełkuje w najmniej oczekiwanym przez was momencie.
I to by było na tyle, zachęcam wszystkich do zapoznania się z moją ofertą oraz portfolio. Każdy znajdzie coś dla siebie :).
Przy okazji zapraszam was do odwiedzenia moich social mediów:
Facebook: https://www.facebook.com/NawrotPP/
Instagram: https://www.instagram.com/piata_perspektywa/